Ułatwiony dostęp do medycznej marihuany w Wielkiej Brytanii pomimo lock-downu oraz globalnej pandemii COVID-19.
Wielu użytkowników medycznej marihuany cierpi na chroniczny ból. Dr Alan Fayaz, konsultant medycyny przewlekłego bólu w szpitalu University College London, mówi, że jego pacjenci naprawdę cierpią.
„Nie mogą uzyskać fizycznej interwencji, a ich dostęp do społeczności wsparcia został utrudniony”, po zamknięciu placówek i przeniesieniu personelu – mówi.
W środę rząd opublikował nadzwyczajne przepisy umożliwiające pacjentom dostęp do leków kontrolowanych przez cały czas trwania pandemii, z lokalnych aptek, bez recepty.
Urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiedział, że środki „złagodzą presję na nasz system opieki zdrowotnej i zachęcą ludzi do pozostania w domu”.
Ale Andy Yates, farmaceuta z organizacji branżowej Center for Medical Cannabis, powiedział, że ponieważ dotyczy to tylko „trwającego” leczenia w ramach NHS, prawdopodobnie wykluczałoby to prawie wszystkich użytkowników medycznej marihuany – jest to poważne „przeoczenie”!
Lara Smith używa konopi indyjskich do zwalczania bólu spowodowanego uszkodzeniem rdzenia kręgowego od 2014 r. – w postaci sprzedawanej jako dronabinol, który był dostępny jako nielicencjonowany lek przed ogólnym zalegalizowaniem medycznej marihuany w listopadzie 2018 roku.
I co trzy miesiące podróżowała, za wyraźnym, prawnym zezwoleniem, do Holandii, żeby odebrać swoją receptę.
Ale stało się to niemożliwe, ponieważ pojawiły się ograniczenia mające na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Przed rozpoczęciem stosowania cannabis, Lara polegała na ciężkich opiatach, w tym fentanylu – syntetycznym opioidzie wielokrotnie silniejszym od heroiny – ale nigdy do nich nie wróci.
„Opiaty zabrały mi osobowość, zdolność myślenia, pamięć” – mówi, a także powodowały wymioty, dezorientację i wahania nastroju.
Od czasu lock-downu, Lara, nie mogąc podróżować ani spotkać się ze swoim konsultantem NHS, skorzystała z prywatnej kliniki, która przeprowadziła konsultację telefoniczną i wysłała jej marihuanę kurierem – opcja wcześniej niedostępna.
Christine (to nie jest jej prawdziwe imię) cierpi na poważne, gwałtowne ataki związane z toczniem, który leczy od lat rosnącymi dawkami toksycznych leków immunosupresyjnych. Jej napady ustąpiły, gdy w 2018 roku zaczęła brać medyczną marihuanę w domu w Australii – zapas, który przywiozła nielegalnie, kiedy przeprowadziła się do Szkocji w tym samym roku.
Kiedy w Wielkiej Brytanii zalegalizowano medyczną marihuanę, myślała, że będzie mogła otrzymać receptę, ale nie była w stanie tego zrobić w NHS.
Wielu lekarzy NHS niechętnie przepisuje konopie indyjskie pomimo protestów użytkowników i rodzin.
A National Institute for Health and Care Excellence (NICE) twierdzi, że nie ma jeszcze wystarczających dowodów wysokiej jakości, aby uzasadnić koszt leków na bazie konopi indyjskich w większości schorzeń.
Przed wybuchem koronawirusa Christine planowała wrócić do Australii w celu uzupełnienia zapasów, ale utknęła w Wielkiej Brytanii i „nigdzie się nie wybiera”, po otrzymaniu listu z tarczą informującego ją, że jest w grupie osób wysokiego ryzyka.
Wie, że gdyby miała zarazić się Covid-19, „prawdopodobnie nie przeżyłaby tej choroby”. Obawiając się, że dezorientujący atak utrudnił jej podjęcie odpowiednich środków ostrożności, Christine zwróciła się do innej prywatnej kliniki po receptę, obejmującą konsultację wideo i olej z konopi indyjskich wysłany kurierem.
„Naprawdę potrzebuję, aby mój mózg mógł normalnie działać” – mówi.
Cannabis Access Clinics złagodziło swoje zasady w odpowiedzi na wybuch epidemii Covid-19, umożliwiając konsultacje online, które, jak twierdzi, pozwoliły również obniżyć ceny.
Nawet w normalnych czasach może to stanowić wyzwanie dla osób, które często mają problemy z bólem i mobilnością.
Dr Samuel Murray, który pracuje w prywatnej klinice, mówi, że poza obecnymi użytkownikami pracuje z pacjentami cierpiącymi na przewlekły ból, którzy po operacjach anulowanych z powodu koronawirusa po raz pierwszy sięgają po medyczną marihuanę.
Klinika współpracuje z jednym z największych dostawców w kraju, firmą Grow Pharma, która w odpowiedzi na kryzys poszerzyła swoją ofertę leków i obniżyła ceny.
Podobnie jak dziesiątki osób, które rozmawiały z BBC News, Christine odczuwa ulgę, gdy wreszcie może legalnie uzyskać dostęp do swoich leków – zwłaszcza, że wirus spowodował, że nielegalna marihuana jest droższa i trudniejsza do kupienia.